Lubisz pisać historie i myślisz, że mógłby powstać z nich dobry film lub serial? Sprawdź, jak napisać scenariusz filmowy i czy praca scenarzysty jest dla Ciebie.
Cześć, mam na imię Marcin i od ponad 20 lat…piszę. W różnych formach i przeznaczeniu – od gazet, książek, materiałów promocyjnych, treści content marketingowych dla firm, aż po kompleksowe strategie marketingowe (niekoniecznie w tej kolejności).
Od niedawna zacząłem pisać w formie scenariusza i muszę przyznać, że ta forma bardzo mi się spodobała. Chociażby ze względu na podobieństwa do współczesnych treści marketingowych, w których trzeba wciągnąć odbiorcę w historię i pomóc mu rozwiązać jego problem.
Z drugiej strony bardzo lubię pobudzać kreatywną część mojego mózgu. Chyba nie ma lepszego ćwiczenia, jak tworzenie nowych światów i wysyłanie bohaterów w podróż w nieznane. Tu zdecydowanie przydaje się wiedza na temat motywacji, o której pisałem w książce „Przeskocz To”. To, dlaczego protagonista coś robi, albo nie robi, jest przecież kluczem do całej historii.
No dobrze, ale Ciebie interesuje przecież to, jak napisać scenariusz filmowy. Prawda?
Zanim przejdę to opisania moich doświadczeń, kilka słów o strukturze tego poradnika.
Każda historia ma swój początek, rozwinięcie i koniec. W przypadku filmów jest podobnie, chociaż te elementy niekoniecznie muszą następować w tej kolejności.
Pobierz darmowy e-book „Jak napisać scenariusz”
Zapisz się do newsletteru dla autorów i odbierz darmowego ebooka. To 60 stron praktycznych porad oraz ćwiczeń scenariopisarskich dla osób rozpoczynających przygodę z Tworzeniem scenariuszy filmowych.
Swoimi doświadczeniami w zawodzie dzielą się autorzy takich produkcji jak „Wataha”, „Wojenne dziewczyny”, „Miłość do kwadratu” oraz „Just Push Abuba”.
Dołączając do naszej społeczności, będziesz otrzymywał wyłącznie wiadomości związane z warsztatem scenariopisarskim.
Co robi scenarzysta?
Ja zacznę, jak podczas pisania dobrego kryminału – od końca. Matematycznie określimy, jakie są nasze szanse na premierę naszego filmu.
Mam nadzieję, że dzięki temu będzie Ci łatwiej określić, czy pisanie scenariuszy jest dla Ciebie.
W kolejnych sekcjach skupimy się na takich rzeczach jak:
- Szukanie historii.
- Podejściu do procesu pisania.
- Formie i strukturze scenariusza.
- Książkach wartych przeczytania.
- Przykładowych scenariuszach filmowych.
- Programach do pisania scenariuszy.
- Testowaniu historii i przyjmowaniu krytyki.
Jako bonus znajdziesz tu również informacje o tym, jak sprawdzać i promować swój scenariusz za granicą.
Zacznij od zakończenia – czy pisanie jest dla Ciebie?
Gdybym miał podać główne zalety zarabiania na pisaniu, jako główną podałbym to, że nie potrzebujesz niczyjego pozwolenia, żeby to robić. Nie musisz mieć ukończonych szkół (chociaż kursy pewnie się przydają). Jedyne, co musisz, to napisać tak dobrą historię, żeby ktoś chciał ją przeczytać.
Właśnie tak – przeczytać historię – i się w niej zakochać. Dużo wody upłynie, zanim ze scenariusza powstanie film. Na to, czy tak się stanie, wpływa również wiele innych czynników (m.in. pieniądze na realizację, producent, aktorzy, itd.).
Pisanie jest więc dla osób cierpliwych. Z drugiej strony wszyscy piszą i jak się przekonasz wysyłając swoje prace na konkursy, będziesz rywalizował nie tylko z setkami, ale nawet tysiącami innych historii. Twoja historia musi się więc wyróżnić z tłumu.
Wady? W większości przypadków jesteś freelancerem, który zarobi, gdy ktoś kupi jego historię. Nikt nie biega z walizką pieniędzy, żeby kupić scenariusz. Musisz się więc również nauczyć pitchować i sprzedawać swoje pomysły.
Co czeka po drugiej stronie, gdy Ci się już powiedzie? No niestety nie sława i paparazzi uganiający się za tobą po ulicach. Scenarzyści zazwyczaj stoją z tyłu (ba, czasami nawet nie są wspominani), ale to właśnie oni w głównej mierze odpowiadają za historie, które nas śmieszą, straszą czy wyciskają łzy.
Czy praca scenarzysty jest trudna?
– To trudna robota do otrzymania i trudna robota do utrzymania – pisze Bob Saenz, scenarzysta filmu “Extracurricular Activities” oraz całej serii filmów bożonarodzeniowych.
– To jazda z ludźmi, którzy kontrolują wszystko i Ty, jako scenarzysta, nie jesteś tą osobą – pisze Bob w swojej książce „That’s Not The Way It Works”. – Masz jednak kontrolę nad jakością tej przejażdżki – przez jakość swojej pracy.
A teraz trochę matematyki. Średnio 80.000 – tyle scenariuszy rocznie jest rejestrowanych w amerykańskim urzędzie praw autorskich (US Copyright Office). Te scenariusze nie znikają, ale dołączają do sterty tekstów zarejestrowanych we wcześniejszych latach.
Każdego roku produkowanych jest około 15.000 filmów, z czego tylko około 300 (trzystu) ma swoją premierę w kinach.
Do streamingów trafia corocznie około 400 filmów, a kolejnych 150 trafia do telewizji kablowych.
Czyli patrząc pod kątem czystej matematyki: 80.000 scenariuszy zarejestrowanych rocznie – 850 filmów rocznie ma swoją publiczną premierę. Nie mam niestety takich danych z Polski, ale widzisz proporcje.
Jeszcze się nie poddałeś? Nadal chcesz się dowiedzieć, jak napisać scenariusz? To dobrze.
Bo będziesz potrzebował naprawdę świetnego scenariusza, żeby przebić się przez to sito.
Okiem polskich scenarzystów
Jak i dlaczego zacząłem pisać scenariusze?
Od dziecka żyłem w świecie wyobraźni. Pasjonowały mnie niesamowite opowieści i światy tworzone przez pisarzy i filmowców. Szybko zacząłem sam pisać. W zasadzie, pisałem opowiadania, odkąd nauczyłem się stawiać literki. I od zawsze kochałem kino. Fascynowała mnie możliwość opowiadania historii, które sam chciałbym czytać i oglądać.
Możliwość tworzenia czegoś z niczego, co będzie miało wpływ na innych. W pewnym momencie dowiedziałem się, że obie te pasje (pisanie i film) można połączyć. Zacząłem czytać wszystko, co znalazłem o robieniu filmów i pisaniu scenariuszy. W końcu, mając 17 lat, poszedłem na warsztaty scenariopisarskie, a potem na studia filmowe. I tak piszę do dziś.
Jak wygląda codzienna praca scenarzysty?
To zależy od wielu czynników. Jeśli pisze się do TV, do filmu, reklam, skeczy na YT, czy gier – często wygląda to trochę inaczej. Ja obecnie piszę scenariusz komedii gangsterskiej, serial kryminalny (który, mam nadzieję, powstanie) oraz konsultuję scenariusze innych z autorami, producentami i reżyserami. W zasadzie to brzmi to jak nuda. I takie pewnie jest dla kogoś z boku.
Pisanie nie jest widowiskowym zajęciem. Obecnie zwykle wstaję rano i piszę to, co akurat mam na tapecie. W międzyczasie też dużo oglądam, czytam, szukam inspiracji, ale często też wkrada się prokrastynacja. Staram się pisać do wieczora. Potem zostawiam sobie czas na odpoczynek i ewentualnie maile ze współtwórcami. Zdarza się, że zarywam noce, nie śpię kilkadziesiąt godzin, żeby wyrobić się na deadliny. Oczywiście, wychodzę z domu, ile się da, mimo lockdownów i mrozów, żeby łapać kontakt z rzeczywistością.
Pisanie to praca dla jaskiniowca. Osobiście średnio się nim czuję, dlatego bardzo lubię kooperacje, writers’ roomy, współpracę z reżyserami. Jeżdżenie na dokumentacje, rozmowy z ludźmi, konsultantami z policji, medykami, przestępcami, historykami. Ale to, zwłaszcza w ostatnim roku, zdarza się rzadziej. Zatem na co dzień jest to w zasadzie siedzenie na tyłku i walka materii z wyobraźnią.
Co jest najtrudniejsze, a co sprawia najwięcej radości?
W sumie trochę chyba odpowiedziałem na to pytanie wyżej. Najtrudniej jest pracować w ciągłym skupieniu, siedzieć na tyłku tygodniami i cały czas starać się myśleć świeżo, patrzeć obiektywnie na tekst, który się pisze. Umiejętność auto-krytyki jest bardzo ważna w tym zawodzie. To coś, czego oczywiście można się nauczyć, jeśli dużo się pisze i dostaje się odpowiednio wiele krytycznych uwag.
Kolejną zmorą scenarzystów jest czekanie. Często jest tak, że ich praca została już w dużym stopniu wykonana, ale trzeba jeszcze znaleźć producenta, stację, która kupi tekst i zrealizuje film, czy serial na jego podstawie. Często czekanie na uwagi, na decyzje, na to, aż cokolwiek ruszy, trwa miesiącami, czasem latami. Dlatego warto mieć zawsze w głowie parę innych dobrych scenariuszy, którymi można się zająć w międzyczasie. Zawsze trzeba być przygotowanym na to, że film na podstawie Waszego scenariusza ostatecznie nie powstanie. Nawet jeśli chwilę temu byliście zapewniani, że zaraz zaczną się castingi.
Na szczęście w tym zawodzie jest też wiele plusów. Najwięcej radości mnie osobiście dają te magiczne momenty, w których moi bohaterowie zaczynają ożywać, mówić swoim językiem. Gdy stają się pełnowymiarowi, niemal namacalni. To zaczyna się jeszcze we wczesnych fazach pisania, ale najbardziej czuje się to przy pisaniu dialogów. Potem kolejnym pozytywnym aspektem jest możliwość zobaczenia tego, co się napisało, na planie zdjęciowym.
Świadomość, że coś, co powstało w Twojej głowie, zdołało potem zgromadzić dziesiątki, jak nie setki, osób, które chcą przenieść to na ekran, jest porażająca. Natomiast zobaczenie swojego filmu w kinie, telewizji, czy na VOD… to zawsze ekscytuje. Zwłaszcza, jeśli film czy serial podoba się widowni. Ostatnim aspektem sprawiającym radość w tym zawodzie są oczywiście często nieprzeciętne zarobki. Ale to też zależy od tego, ile się napisze, do czego i jaką stawkę się po prostu wywalczy. Stawki w ostatnim czasie niestety idą mocno w dół.
Jak zarabiać na pisaniu i jakie są średnie stawki?
Na pytanie, jak zarabiać, ciężko mi w sumie odpowiedzieć i pewnie lepiej odpowiedziałby na nie producent czy biznesmen. Ale generalnie wszystko sprowadza się do tego – trzeba pisać najlepiej, jak się potrafi. I trzeba umieć „sprzedać” swoje dzieło. Nie trzeba wcale być elokwentnym cwaniakiem czy dupolizem (to wręcz u wielu osób w branży działa odstręczająco). Poza tym wszystko i tak zawsze wychodzi bardzo szybko w praniu – co z tego, że ktoś ma gadane, jak nie umie skonstruować prostej historii? Ważne jest, żeby wierzyć, że to, co się pisze, naprawdę jest dobre, warte zrealizowania, warte wydania na to milionów złotych. Wtedy, jak uważam, znajdą się ludzie, którzy również uwierzą w Twój tekst, Twoje umiejętności i dadzą Ci pracę.
Jeśli chodzi o stawki, to zależą one oczywiście od tego, co się pisze. Czy reklamę, czy serial, film, czy sztukę teatralną. Zależą też od tego, kto pisze, jaką ma renomę, nazwisko, czy jest tylko scenarzystą, czy też head writerem / showrunnerem. No i od tego, dla kogo. Dla jakiej stacji np. Ja siedzę głównie w pisaniu seriali i filmów fabularnych, więc skupię się na nich. Za odcinek serialu w Polsce można dostać między 2 a kilkanaście tysięcy. Czasem może więcej, ale zwykle są to kwoty bliżej trzech zer. Wszystko też zależy od budżetu produkcji.
W filmie podobnie. Powiedzmy, że stawki wahają się między kilkunastoma a 100, 120 tysiącami. To bardzo duży rozstrzał, ale trzeba mieć na uwadze, że filmy powstają czasem za kilkaset tysięcy, czasem za milion, dwa. Nie zawsze producenci mogą sobie pozwolić na dobry budżet. Dobrze jednak, że powstają u nas instytucje, jak GSP, które starają się chronić stawek scenarzystów. Osobiście trzymam kciuki. Na koniec jeszcze… Niektórzy przyjmują, że scenarzysta powinien mieć honorarium w wysokości przynajmniej 2 lub 3 % budżetu filmu. Zatem każdy może to sobie łatwo wyliczyć.
Karol Tarasewicz
Jak i dlaczego zacząłem pisać scenariusze?
Odkąd pamiętam zawsze lubiłem tworzyć opowiadania. Do tej pory uwielbiam jak z mojej głowy wychodzi masę zwariowanych przygód. Pamiętam, że na początku pisałem parodie filmów i lektur szkolnych do e-zinów które można było otrzymać na płycie CD-ACTION. A w gimnazjum razem z kolegami stworzyliśmy parodię reportażu o Yetim grasującym u mnie na wsi, do którego napisałem scenariusz. Super przygoda.
Jak wygląda codzienna praca scenarzysty?
O cholera, chyba u każdego inaczej. Dla mnie samo pisanie scenariusza jest jednym z ostatnich etapów. Dużo analizuje, zbieram materiały i rozmawiam z osobami o których będzie film. Taka dokumentacja pozwala mi wejść dokładnie w skórę bohatera i przerzucić charakter do filmu. Im lepsza dokumentacja, tym łatwiejsze pisanie, przynajmniej dla mnie. Potem ustalam blok czasowy na 2-3 h i piszę.
Wolę pisać codziennie niż napisać wszystko jednego dnia, bo wtedy buduje mi to rytmikę pracy.
W przypadku scenariuszy do reklam, jest trochę inaczej. Wkładam słuchawki, zapętlam muzykę, która być przybliżona do tej z reklamy i pisze pod rytm. Wystarczy 2-3h.
Co jest najtrudniejsze, a co sprawia najwięcej radości?
Najtrudniejszy jest osoba, dla której piszesz a która nie wie czego chce i nie potrafi się jasno określić. A najwięcej sprawia mi radości masę rzeczy. Po pierwsze, nie piszę sam. Uwielbiam pracować w mini-zespołach. Scenariusz i tak jest półproduktem więc jak ktoś chce pisać sam i tworzyć autorskie dzieło, niech piszę książki.
W zespołach piszę się szybciej, jest więcej energii między ludźmi. Ta wymiana pomysłów jest niesamowita. No i reakcja osoby czytającej. Jak słyszę, że jest ciekawe albo ok. To wiem, że jest jeszcze do poprawy tylko ma jakiś potencjał. Jak dostaje odpowiedź typu „WOW” to wiem, że to jest to.
Jak zarabiać na pisaniu i jakie są średnie stawki?
Trzeba być konsekwentnym, po pierwszym tekście nikt Cię nie weźmie. Najlepiej trenować na krótkich formach 5 – 15 stron. Nie ma sensu na początku lecieć na pełny metraż, bo się zgubisz w drugim akcie i zniechęci Cię pisanie.
A najszybciej zarabiać chyba w serialach typu docu-script, dobrze by było gdyby stawki ustaliła Gildia Scenarzystów Polskich, bo teraz jest wolna amerykanka i jaką wynegocjujesz, taką masz.
Zdarzy się Producent/Klient który weźmie tego typa co rzuci taniej bo nie widzi różnicy, dlatego polecam się dobrze do rozmowy przygotować i jasno dać mu do zrozumienia: „Dlaczego warto postawić na mnie i dlaczego uważam, że mój projekt jest atrakcyjny”
Zarabiać możesz w różny sposób, na serialach na YT, Docu, serialach, filmach i reklamach. Najciekawsze zlecenie, jakie dostałem to napisanie scenariusza za zwiastun.
Jak i dlaczego zacząłeś pisać scenariusze?
Wszystko zaczęło się w 2007 roku od informacji w gazecie – konkurs na scenariusz filmu promującego Polskę na Expo 2008 w Saragossie. Trochę spontanicznie postanowiłem wziąć udział i ostatecznie jako kompletny amator zostałem współautorem filmu. Dało mi to bardzo pozytywnego kopa. Sprawdziłem stronę internetową łódzkiej filmówki i przeczytałem, że dzień później kończy się termin składania dokumentów na scenariopisarstwo. Po raz kolejny zaryzykowałem i udało się. Jednocześnie odkryłem, że pisanie scenariuszy sprawia mi ogromną przyjemność. Zawsze kochałem oglądać filmy i seriale oraz opowiadać historie, anegdoty, dowcipy. Od teraz mogłem to połączyć i jeszcze na tym zacząć zarabiać. Wydało mi się to wtedy najlepszą pracą na świecie.
Jak wygląda codzienna praca scenarzysty?
Każdy scenarzysta ma swój własny tryb pracy. Np. praca przy telenoweli przypomina typową pracę etatową z dłuższymi przerwami między sezonami. Praca przy serialach czy paradokumentach też jest uzależniona od sezonowości i terminów zdjęć. Zupełnie inaczej jest z pisaniem scenariuszy filmowych, szczególnie tych „on spec” czyli rozwijanych niejako „w ciemno”, bez podpisanej na początku umowy, która dawałaby nam gwarancje sprzedaży projektu i narzucałaby konkretne terminy.
W takim przypadku praca nad projektem może ciągnąć się latami. Wielu autorów wykonuje ją „po godzinach”, co też ma wpływ na czas. Jednak większość zawodowych scenarzystów zwykle pracuje po kilka godzin dziennie, przy czym „pracą” jest nie tylko siedzenie przed komputerem, ale też oglądanie, czytanie, szukanie interesujących pomysłów w terenie. Są też tacy autorzy, którzy preferują tryb pracy nazywany przeze mnie „deadline’owym”, czyli nie robią nic przez dłuższy czas, a tuż przed deadlinem pracują 24/7. Tego raczej nie polecam 🙂
Co jest najtrudniejsze?
Podtrzymywanie motywacji przez długi czas, nie poddawanie się po licznych niepowodzeniach, zniechęcających spotkaniach, nieudanych pitchingach i wkurzających uwagach. Czasami jest ciężko podnieść się po raz kolejny i iść dalej. Każdy jest podekscytowany na samym początku, gdy zaczyna pracę nad nowym projektem, jednak potrzeba wiele samozaparcia, żeby najpierw dokończyć scenariusz, potem przejść przez niezliczoną liczbę kolejnych draftów, a na końcu dotrwać do realizacji projektu.
Kiedyś byłem na spotkaniu z jednym z moich ulubionych scenarzystów, Matthew Weinerem, którego walka o powstanie Mad Manów wydała mi się niemal identyczna z moją batalią o powstanie Watahy. Zawsze powtarzam, że scenariopisarstwo to jest maraton, a nie sprint, a na koniec przetrwają najsilniejsi. Warto o tym pamiętać.
Co sprawia najwięcej radości?
Zawsze bardzo miło jest zobaczyć swoje dzieło na ekranie, usłyszeć dialogi i podziwiać wymyślonych przez siebie bohaterów, ale bardzo niewiele z rozwijanych projektów kiedykolwiek zostanie zrealizowane, dlatego wydaje mi się, że warto czerpać jak najwiecej radości z samego pisania, a nie nastawiać się jedynie na efekt pracy. Może zabrzmi to banalnie, ale podróż ważniejsza jest od samego jej celu. Moim ulubionym momentem nie jest wcale oglądanie swojego filmu czy serialu, a pierwszy krok czyli powstawanie pomysłu, układanie struktury opowieści i ustawianie głównych konfliktów między bohaterami.
Jak zarabiać na pisaniu i jakie są średnie stawki?
Najwięcej scenarzystów pracuje przy serialach ze względu na stałość zarobków i najniższy próg wejścia. Relatywnie najłatwiej jest zacząć od pracy w paradokumencie lub telenoweli. Stawki w tego typu produkcjach są bardzo różne: od 2.000 zł do 6.000 zł za odcinek, czasami mogą być trochę wyższe w zależności od firmy produkcyjnej i nadawcy. Potem są seriale i seriale premium.
Przy tych ostatnich stawki dochodzą do 20.000-30.000 zł za odcinek. Warto jednak pamiętać, że seriale najczęściej pisane są w zespołach. Np. przy naszych produkcjach czasami pracę nad jednym odcinkiem dzielimy na kilka osób (jeden autor pisze synopsis, drugi drabinkę, a trzeci rozpisuje scenariusz, a nad wszystkim czuwa headwriter), a w innych przypadkach pracujemy w tak zwanych writers’ roomach, gdzie dostaje się wynagrodzenie za wspólne wymyślanie, a następnie za samo pisanie. Do tego dochodzą scenariusze filmów fabularnych, gdzie stawki mogą być bardzo różne: od kilkunastu-, kilkudziesięciu tysięcy do nawet pół miliona złotych.
Wszystko zależy od projektu, jego budżetu, doświadczenia i nazwiska autora. Warto też pamiętać, że bardzo wiele projektów nie powstaje i nie dostajemy za nie żadnego wynagrodzenia. Szczególnie na początku kariery warto o tym pamiętać.
Właśnie dlatego zawsze polecam początkującym scenarzystom potraktowanie tego zawodu jako hobby lub drugiej pracy, a dopiero potem rozważenie rzucenia innych zajęć i poświęcenie się temu w pełni.
No dobrze, skoro już mniej więcej wiemy, z czym to się je, przejdźmy do bardziej kreatywnej części.
Kreatywny kapelusz – czyli skąd brać pomysły do scenariuszy
„No dobrze, ale dlaczego nie zaczynasz od czcionki, marginesów i odstępów między wierszami?”. To bardzo dobre pytanie. Odpowiedzi może być kilka. Z tych najważniejszych: bo od tego są programy do pisania, o których za chwilę. Z drugiej strony formatowanie jest ważne, ale osobiście nie chciałbym przeczytać/zobaczyć dobrze sformatowanej historii o niczym.
Najlepsze są oczywiście oryginalne pomysły, które zrodzą się w Twojej głowie. Te pomysły są ważne z kilku względów.
Po pierwsze w myśl zasady, że „wszystko już było”, jedyną szasną na wyróżnienie się z tłumu jest przefiltrowanie różnych tematów przez Twoje własne doświadczenia i poglądy. Nie ma drugiej takiej osoby, jak Ty.
Po drugie: te historie są Twoje. Gdy będziesz je pisał, przepisywał, poprawiał, dopieszczał, wrzucał do szuflady, ponownie czytał i jeszcze raz poprawiał – łatwiej będzie Ci znaleźć do tego determinację. Dużo łatwiej, niż w przypadku historii podchmielonego gościa z baru, który po prostu musiał Ci sprzedać „pomysła na fylm”, bo usłyszał, że piszesz scenariusze.
Pomysłów na historię możesz szukać tak naprawdę wszędzie:
- Aktualne wydarzenia w Twoim mieście/kraju
- Historie rodzinne – tu pamiętaj, żeby zmienić imię ciotki, bo może się obrazić ?
- Historie innych ludzi
- Książki, artykuły, reportaże
Z czystej formalności przypomnę, że adaptując książki lub inne historie, musisz mieć prawa do tego utworu. Możesz je zdobyć u wydawców lub samego autora. W przypadku historii rodzinnych również zadbaj o odpowiednie zgody.
Pisać możesz o wszystkim i w takich gatunkach, jakie Ci leżą. Wydaje mi się jednak, że jest kilka „ale”, o których warto pamiętać, żeby oszczędzić sobie i czasu, i nerwów:
- Nie pisz kolejnej wersji światowego hitu (chyba, że robisz to czysto warsztatowo) – przy takich franczyzach pracują rzesze doświadczonych scenarzystów i nikt raczej nie weźmie tekstu od nowicjusza.
- Nie szalej z wysokobudżetowymi filmami akcji (jak wyżej)
- Gdy już wysyłasz tekst do producentów – wiedz w czym się specjalizują (Ci od horrorów niekoniecznie muszą pokochać Twoją romantyczną komedię i już wiedzą, że nie odrobiłeś pracy domowej)
No dobrze, masz pomysł na historię. Wiem, że już Cię korci, żeby ruszyć do pisania, ale poczekaj jeszcze chwilę.
Jak pisać, żeby chcieli czytać?
Oto jest pytanie. Żyjemy w czasach, gdy stale jesteśmy bombardowani milionami informacji. Przeciążenie jest duże, więc nauczyliśmy się bardzo szybko odrzucać to, co nas nie interesuje. W przypadku stron internetowych decyzję podejmujemy w zaledwie 1 sekundę.
W przypadku scenariuszy bardzo często o tym, czy ktoś będzie czytał dalej, decyduje pierwsza strona. Dobrze przeczytałeś – 1 strona (chociaż optymiści mówią, że pierwszych 10 stron).
Po tym czasie producent lub reżyser wie, czy ma przed sobą interesujący go, dobrze przygotowany i sformatowany tekst, któremu zechce poświecić kilka godzin swojego życia.
W wielu przypadkach, zamiast scenariusza, możesz zostać poproszony o zupełnie inne elementy Twojej historii.
To są elementy, które pozwolą Ci również lepiej ułożyć historię w Twojej głowie.
Oto one:
Logline – czyli historia w pigułce
To nie byle jakie 1-2 zdania. To taki nagłówek, który w kilku słowach powie, kto jest bohaterem Twojej historii, czego chce i kto mu w tym chce przeszkodzić. Umiesz opisać swój film w dwóch zdaniach?
Na dobrą sprawę od tego powinna się zacząć Twoja przygoda ze scenariuszem. Nie będę przynudzał o strukturze loglinu, bo się na mnie zaraz rzucą akademickie głowy. Zamiast tego mam dla Ciebie coś ciekawszego.
- Pracę na temat loglinów autorstwa Christophera Lockharta (.pdf) – POBIERZ TUTAJ
- Prosty generator loglinów (.xls) – POBIERZ TUTAJ
Synopsis – czyli co tam w trawie piszczy
Gdy masz już logline, podczas czytania którego ręce same rwą się do klawiatury, jeszcze poczekaj. Rozpisz sobie w kilku zdaniach, co dokładnie będzie się działo w Twojej historii.
Synopsis może mieć krótką formę 4 paragrafów (AKT I – jeden paragraf, AKT II – dwa paragrafy, AKT III – 1 paragraf).
Treatment – czyli scenariusz bez dialogów
Gdy już masz gotowego króciaka w postaci synopsisu, możesz przygotować szczegółowy treatment, w którym na kilku/kilkunastu stronach bardziej szczegółowo opiszesz to, co się dzieje w historii. Ta forma to już jeden krok od samego scenariusza, ponieważ możesz tu zawrzeć wszystkie ciągi zdarzeń i zwroty akcji. Do pełni szczęścia i scenariuszowej formy zabraknie tylko dialogów, czyli kwestii wypowiadanych przez poszczególne postacie.
1-pager – czyli coś dla oka
Z materiałów, które posłużą Ci później do promowanie Twojego scenariusza, przyda Ci się również tzw. 1-pager. Co to jest? Jedna strona, na której w miarę estetyczny sposób zaprezentujesz tytuł, gatunek, czas trwania akcji, logline oraz krótki synopsis historii. Możesz dorzucić do tego również jakąś grafikę i koniecznie swoje dane kontaktowe.
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej na temat przybornika scenarzysty, Maciej Słowiński opisał to dość dokładnie na swoim blogu Przygody Scenarzysty.
Dzięki tym narzędziom, nie tylko będziesz mógł poukładać historię w swojej głowie, ale jednocześnie będziesz przygotowywał materiały przydatne do promocji i sprzedaży Twojego scenariusza.
Pisanie scenariusza – jesteś ogrodnikiem czy architektem?
Nie. Jeszcze nie o formatowaniu, ale obiecuję, że wkrótce się dowiesz, jakiej tajemnej czcionki używają najlepsi scenarzyści na świecie, żeby powstawały same kinowe hity.
Kolejną rzeczą, o którą musisz zadbać, jest sam proces pisania. Proces – ponieważ, jeżeli poważnie myślisz o zarabianiu na pisaniu, musisz umieć się odłączyć od zewnętrznego świata i pisać. Pisać szybko i sprawnie, uwzględniając uwagi producentów, reżyserów, aktorów, współscenarzystów i innych osób, dzięki którym historia może stać się jeszcze lepsza.
„Eeeee. Przecież to moja historia. Dlaczego miałbym kogoś słuchać”. Choćby dlatego, że pisanie scenariuszy to sport drużynowy. Oczywiście zdarza się, że na ekranie widzimy to samo, co było w pierwotnej wersji przesłanej przez scenarzystę. W większości przypadków jednak tekst przeszedł już przez niezły magiel i szereg zmian.
Tak, ja również się zastanawiam, dlaczego niektóre filmy wyglądają, jak wyglądają, mimo tak dużego magla. Najwidoczniej czasami wiele zależy od tego, kto magluje ?
Wracając do procesu pisania – możesz wskoczyć do jednej z dwóch kategorii:
- Ogrodników – czyli osób, które nie planują, tylko pozwalają się prowadzić historii, a później biorą sekator i przycinają wszystko do odpowiedniego formatu. Taką osobą jest np. Stephen King.
- Architektów – lub matematyków, jak wolisz. To osoby, które dokładnie planują, analizują i zaczynają pisać scenariusz, dopiero, gdy mają gotowy outline.
Który sposób jest lepszy? Ten, który bardziej Ci odpowiada. Sprawdź oba i zobacz, jakie zalety mają oba podejścia. W praktyce lepiej sprawdza się planowanie.
Zawodowo zdecydowanie wolę podejście „architekta”, dlatego przy pisaniu wybieram czasem drogę „ogrodnika” i puszczam wodze fantazji. Po takim luźnym pisaniu często jest wiele poprawek i przepisywania, ale powstaje też wiele pomysłów i rozwiązań, na które pewnie bym nie wpadł z kalkulatorem w ręku.
Na tym etapie często przydaje się Mapa Myśli i wyrzucenie z siebie wszystkiego, co mogłoby się wydarzyć. Zaletą mapy myśli jest również to, że można się skupić na konkretnych zagadnieniach, bez dbania o kolejność.
Kto może Ci kazać, żebyś zaczął pisać scenariusz od początku? Możesz zacząć od środka, albo nawet i od końca. Znając zakończenie, będzie Ci łatwiej Ci prowadzić akcję.
Ale o co chodzi – czyli kluczowe elementy historii
Dochodzimy do technikaliów. Tu małe ostrzeżenie, ponieważ wgryzając się w różne podejścia do pisania scenariusza, można łatwo się pogubić.
Mam pisać w 3, 4 , 5 a może 9 aktach? Używać 8 sekwencji, 40 kartek, a może mam mieć 15 beatów i uratować kota?
Oczywiście każdy z autorów książek dotyczących scenopisarstwa będzie ciągnął w swoją stronę i głosił „najprawdziwszą prawdę”. Ty jednak musisz poznać różne sposoby opowiadania historii, przetrawić je i znaleźć swój system.
Wyciągnij z tych książek, kursów, czy innych źródeł to, co pomoże Ci znaleźć Twój własny proces. Odrzuć zbędne rzeczy i skup się na tym, co działa dla Ciebie.
Poniżej kilka podejść do procesu, które pomogą Ci szczególnie na początku drogi:
Uratuj kota, czyli 15 głównych beatów
To koncepcja Blake’a Snydera, który w swojej książce „Save the Cat” wyszczególnił najważniejsze punkty niemal każdego filmu. Wypisując je i dopracowując tworzysz główny szkielet historii, a później musisz „tylko” wypełnić luki.
Jeżeli chciałbyś spróbować takiego podejścia, mam dla Ciebie kolejny prezent – praktyczna beat mapa do wydrukowania i rozpisania historii.
Możesz ją pobrać TUTAJ (.pdf)
Sekwencje, czyli film w ośmiu kawałkach
Innym sposobem podejścia do historii jest podzielenie 120 minutowego filmu na osiem 15-minutowych sekwencji.
To bardzo praktyczne podejście i można z niego skorzystać, utrzymując podział historii na trzy akty (2 sekwencje + 4 sekwencje + 2 sekwencje). Praca nad każdą sekwencją znacznie ułatwia pisanie całego scenariusza. Małymi krokami do celu.
Szukasz innego sposobu rozpracowania historii? Sprawdź książki, które polecam w sekcji poniżej i znajdź taki, który przypasuje Ci najbardziej.
Podróż bohatera – czyli zacznij od motywacji
Tu dochodzimy do sedna każdej historii – bohaterki lub bohatera, za którymi będziemy chcieli podążać przez dwie godziny filmu.
Nawet, jeżeli mamy do czynienia z filmem akcji, trudno wysiedzieć i poczuć emocje, jeżeli nie czujemy empatii do głównej postaci. Szczególnie, gdy nie do końca potrafimy zrozumieć, jaką ma motywację i dlaczego coś robi.
Pisząc scenariusz możesz sprawić, że postacie będą robiły cokolwiek im powiesz, żeby robiły. W głowie postaw sobie jednak kluczowe pytanie: „Dlaczego?”
Warto się pochylić chociażby nad „wezwaniem do przygody”, czyli sytuacji, gdy protagonista porzuca stare życie i idzie ku nowemu. Chyba wiesz sam po sobie, że ludzie niechętnie decydują się na zmiany. Dlaczego mieliby się rzucać w pościg za bandytami, skoro teraz nie chce im się nawet iść do kuchni wstawić wody na herbatę?
Przy scenariuszach dużo mówi się o konflikcie, który napędza akcję. Rzucaj w swojego bohatera rzeczami i sytuacjami, które zmuszą go do zejścia z kanapy. Wtedy Twoja historia będzie bardziej dynamiczna.
A gdy już to będziesz miał to…
Formatowanie tekstu – pokaż, że znasz standardy
No, w końcu mogę Ci powiedzieć, żebyś pisał Courierem 12, tylko nie mów nikomu, bo ludzie z branży filmowej zaczną mnie ścigać, jak mnisi Shaolin Bruce’a Lee.
Formatowanie jest oczywiście ważne, bo po tym elemencie od razu widać, czy ktoś zna reguły panujące w świecie filmu.
Ręczne ustawianie marginesów i innych elementów nie ma sensu, gdy mamy pod ręką wiele programów (w tym darmowych) do pisania scenariuszy, które zrobią to wszystko za nas.
Jeżeli piszesz w Wordzie, łap plik, który ułatwi Ci formatowanie poszczególnych sekcji – POBIERZ (.doc)
Oprócz tego lista przydatnych programów do pisania scenariuszy:
PS. Wspominałem już, żeby pisać tylko to, co widzimy i słyszymy na ekranie?
Czyli żadnych przemyśleń – jak padają słowa, to zawsze wypowiada je jakaś postać lub narrator. W didaskaliach unikaj błędów językowych jak ognia.
W dialogach pisz, co chcesz – ktoś może przecież przeklinać czy seplenić.
Napisałem scenariusz i co dalej?
Masz już gotowy scenariusz filmu pełnometrażowego lub serialu. Wydrukowałeś go i wierzysz, że to jest następny kinowy hicior. Co zrobić dalej z Twoją historią?
Może trochę upuszczę powietrza z tego balonika, ale następnym krokiem nie powinno być zawracanie gitary producentom, ale przetestowanie historii.
Tak na sportowo – gdy po raz pierwszy wychodzisz na stadion, nie walczysz o medale igrzysk olimpijskich. Szanse, że Twój pierwszy scenariusz dostanie Oscara są równie niskie.
W naszej głowie nasze historie są zawsze świetne. Musisz pamiętać, że czytelnik/widownia musi również zrozumieć, co siedziało w Twojej głowie, gdy pisałeś. Musi również poczuć te emocje.
Wbrew pozorom przyjmowanie uwag do swojej pracy jest również sztuką. Trudno przecież znaleźć dystans, gdy ktoś się nas czepia i mówi, że coś nie gra.
Poniżej kilka punktów, które pomogą przebrnąć przez ten proces:
- Jeżeli dwie osoby mają podobne spostrzeżenia – weź je pod uwagę.
- Każdy ocenia scenariusz subiektywnie – nie każdy musi zrozumieć Twój tok myślenia.
- Ktoś się skupia na przecinkach zamiast na historii? – podziękuj grzecznie i zapisz w notesie, że znalazłeś już korektora.
- Dając tekst rodzinie i znajomym poproś, żeby powiedzieli, co według nich nie działa – dla nich zawsze Twój tekst będzie „fajny”.
- Dołącz do grupy Przygody Scenarzystów na FB i weź udział w piątkowej akcji #moja1strona, gdzie użytkownicy pomagają uwagami dopracować tekst i format.
- Nie bierz uwag osobiście – każdy czytelnik na swój sposób chce Ci przekazać, że coś mu nie pasowało. No chyba, że rzeczywiście ma przyjemność z bezmyślnego czepiania się, ale to szybko odczytasz. Nie proś więcej takiej osoby o opinię.
- Im więcej opinii, tym lepiej – czasami nawet mały detal może pomóc Ci napisać jeszcze lepszą historię.
Możesz również dokonać auto-oceny scenariusza.
Tu podziękowania dla Wiktora Piątkowskiego i Brunona Hawryluka za udostępnienie Karty Auto-Oceny, którą pobierzesz TUTAJ (.doc)
To naprawdę bardzo fajne narzędzie, które może pomóc Ci w uświadomieniu sobie ważnych kwestii dotyczących bohaterów, dramaturgii oraz szans na realizację.
Gdy już jesteś pewien swojego scenariusza i historii, możesz zrobić research i zacząć wysyłać zapytania do producentów, których listę znajdziesz na stronie Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych (KIPA)
A jak mi ukradną pomysł?
To chyba najważniejsze pytanie, jakie zadaje sobie początkujący scenarzysta. Co ja zrobię, gdy ktoś mi ukradnie pomysł?
Pewnego zimowego wieczoru, gdy będę oglądał ten film ze swoimi wnukami powiem „A to dziadek wymyślił”, później wezmę pilnik i pójdę odpiłować nogę Oscara, którego ktoś dostanie za to dzieło.
Tak zupełnie na poważnie. Pomysł sam w sobie jest niewiele wart. Jest prawie pewne, że ktoś w tym samym momencie myśli nad historią podobną do Twojej. To, w jaki zrealizujesz swój pomysł ma znaczenie.
Jeżeli poważnie myślisz o zarabianiu na pisaniu, zaprzyjaźnij się z Ustawą o Prawie Autorskim, oraz sprawdź, jak możesz zabezpieczyć swój scenariusz od strony prawnej.
Gdy wysyłasz scenariusze do producentów, reżyserów lub innych osób – zrób sobie plik w Excelu i zapisuj, co, komu i kiedy wysłałeś.
Zanim zaczniesz pisać – poczytaj
Zanim rzucisz się do pisania swojej historii, poświęć chwilę na przeczytanie książek poświeconych scenopisarstwu oraz korzystaj z innych publikacji.
Poniżej mini-lista książek oraz stron godnych uwagi.
Książki
- Screenplay – Syd Field
- The Anatomy of Story – John Truby
- On Writing – Stephen King
- Screenwriting: The Sequence Approach – Paul Joseph Gulino
- Invisible Ink – BrianMcDonald
- Save the cat! – Blake Snyder
- Story – Robert McKee
- The Hero with a Thousand Faces – Joseph Campbell
- The Writer’s Journey – Christopher Vogler
- That’s Not The Way It Works: A no-nonsense guide to the craft and business of screenwriting: a no-nonsense look at the craft and business of screenwriting – Bob Saenz (biznesowo polecam zacząć od tej książki)
Podcasty
- Spoiler Master Michał Oleszczyk
- Celuloid i Światło Jarosław Tokarski
- Natural Born Writers Brunon Hawryluk
Blogi i vlogi
Strony ze scenariuszami
Polska to za mało? Spróbuj w innych krajach
Zdobywanie opinii na temat scenariusza jest trochę łatwiejsze, gdy masz go napisanego po angielsku. Są dostępne serwisy, dzięki którym czytając scenariusze innych możesz „zarobić” na to, żeby ktoś przeczytał i zrecenzował Twoją historię. Napisałem o tym więcej TUTAJ.
Podsumowanie
Nie potrzebujesz niczyjego pozwolenia, żeby zacząć pisać scenariusze. W tym poradniku postarałem się zebrać wiele informacji, książek i źródeł, które pozwolą Ci samemu rozgryźć, jak napisać scenariusz.
Pisz najlepiej jak umiesz, ale pamiętaj, że scenopisarstwo to biznes. Musisz również swój pomysł sprzedać innym. Tu z pewnością przyda Ci się lista producentów KIPA, do której link umieściłem w jednej z sekcji.
Nie zapominaj również, że pisanie scenariusza filmowego jest prawdziwą sztuką. Tu każde słowo ma znaczenie. Wszystko musi być zapisane w odpowiedni sposób i stanowi swojego rodzaju szkielet do dalszej pracy producenta, reżysera, aktorów czy scenografów.
Każda z tych osób ceni sobie swój czas, dlatego pisząc scenariusz skup się tylko na tym, co możemy zobaczyć lub usłyszeć na ekranie.
Tak. Format jest ważny, ale pozwól dostępnym programom martwić się o wielkość czcionki i marginesy. Ty skup się na tworzeniu jak najciekawszych bohaterów i jak najlepszych historii. Nikt nie chce czytać dobrze sformatowanych historii o niczym.
Nie jesteś pewien, czy historia jest wystarczająco dobra? Daj ją do przeczytania innym osobom, które wiedzą, jak działa scenariusz.
No i przygotuj się na słowo „nie” w rożnych formach. Nie łam się i nie bierz tego osobiście. Poprzeczka zawsze spada i doświadczeni scenarzyści mają ten sam problem z nowymi historiami, co Ty. Gdyby było inaczej, każdy pisałby Oscarowe hity.
Zanim rzucisz pracę i zechcesz żyć tylko z pisania scenariuszy, przeczytaj słowa aktywnych zawodowo scenarzystów, którzy podzielili się swoim doświadczeniem. Zobacz, jak naprawdę wygląda praca w tym zawodzie.
Mam nadzieję, że przybliżyłem Ci temat pisania scenariuszy. Jeżeli masz inne ciekawe materiały lub sposoby rozpracowywania historii – dodaj je w komentarzach.
A teraz ruszaj do klawiatury – świat czeka na Twoją historię!